Opium w rosole
Małgorzata Musierowicztelefonicznie, dodając, że po swoim ostatnim wygłupie nie może
spać ze zmartwienia i że koniecznie musi z Maćkiem pogadać i
jakoś się wytłumaczyć. Początkowo nie zamierzał pójść, bo też nie
obiecywał jej wcale, że się zjawi. Nie lubił jej nadal, w miarę jednak,
jak zbliżał się dzień imienin, postanowienie Maćka słabło.
Pochlebiało mu, że Matylda tak się naprasza o tę wizytę, był też
ciekaw, jak ona się wytłumaczy ze swego haniebnego postępku.
Ponadto, od trzech tygodni znajdował się w bardzo szczególnym
stanie ducha i nie Umiał zrozumieć, o co to właściwie chodzi. Nie
mógł się uczyć, nie interesowało go czytanie, nie miał również
apetytu, często wzdychał i bezmyślnie gapił się w okno, wszystko
leciało mu z rąk i wzystko mu było jedno. Pod koniec trzeciego
tygodnia Maciek snuł się z kąta w kąt jak chory tygrys, pojął
wreszcie, co mu dolega - po prostu tęsknił za Kreską. Tak jest,
tęsknił jak wariat.
---
No publisher/ No publishing year
---